czwartek, 21 maja 2009

(20) Spotkanie

To najdłuższy rozdział w historii mojego bloga. Liczy sobie aż 5s A4 w Wordzie. Miłego czytania!
...................................................................
(Anne)

Już grudzień się kończy. Kto by pomyślał że ten czas tak szybko leci. Ale dla mnie już zawsze będzie w pewnym sensie stał. Wieczna siedemnastolatka. Według Jane moje zachowanie jest już wręcz nie do zniesienia. No cóż zamykam się na całe dnie w komnacie i z nikim nie rozmawiam. Chyba rzeczywiście jestem załamana. A mój humor przerzuca się na innych. W końcu jestem ich „aniołem”.
- Anne, Aro cię prosi do siebie. Przekazać że nie przyjdziesz? – Nic dziwnego że przyszło jej to do głowy. W końcu ostatnio coraz częściej tak odpowiadałam.
- Nie już idę. – Zeszłam do komnaty głównej. Czekał tam już na mnie.
- Nancy? – Takiego zdrobnienia zawsze do mnie używa.- Mam do ciebie pytanie.
- Tak Aro? – Dziwne że nie pytał się mnie wprost.
- Widzisz robię dziś wieczorem taki mały zjazd i…
- I chciałbyś abym się na nim pojawiła ?
- Tak. Tak właściwie to tak. – Trochę rozbawiło mnie jego zachowanie. Czyżbym była ostatnio aż tak zrzędliwa że nawet on bał się chociażby zaproponować mi jakąkolwiek rozrywkę?
- Oczywiście przyjdę. – Zauważyłam ulgę w jego spojrzeniu.
- To dobrze. Cóż to by była za strata dla gości nie móc cię ujrzeć. – Tak jasne. Jest co oglądać. Zdesperowany wampir. Z sztucznym uśmiechem na twarzy udałam się do komnaty.
- Humorek nie dopisuje? – W ciągu ostatniego miesiąca Jane zrobiła się bardziej otwarta.- Nie cieszysz się na ten zjazd? Tyle wampirów w jednym miejscu. Aro podobno zaprasza tylko tych wyjątkowych znajomych.. – No się dziewczyna rozmarzyła.
- Niech zgadnę, Alec wraca? Stąd ten humor? – Alec wyjechał trzy miesiące temu razem z Demetrim ( Tego drugie traktowałam trochę jak starszego brata). Jane była z nim bardzo związana.
- Ej ja nie o tym. No dobra przyjeżdża, ale mi chodziło o resztę wampirów których większość przyjeżdża tylko po to aby poznać „wampirzycę idealną”. – Tak rzeczywiście super.
- No to mnie zachęciłaś. Rzeczywiście.
- A co w tym złego? – I ona się jeszcze pyta!
- To że miałam zamiar przesiedzieć ten wieczór w zacisznym koncie. – A zwłaszcza dlatego, że nie mam się z czego cieszyć.
- Nic z tego! Z twoją urodą musisz w przepięknej sukni przez całą imprezę tańczyć z zakochanymi w tobie po uszy wampirami. – No i jeszcze czego!
- Nie ma mowy! Nie zmusisz mnie. – Widząc że blednie jej mina zauważyłam że popełniłam błąd. No super, jeszcze tego mi brakowało żeby znowu zaczęła się mnie bać! – Żartowałam! Pokaż mi tę kreację. W końcu mamy czas ‘tylko’ do wieczora. No i zaczęło się. Przebieranie. Bo ta suknia mi nie pasuje do oczu, a ta ma nieodpowiedni krój. No w końcu makijaż mogłam sobie odpuścić. Po godzinach szykowania byłam już gotowa. Jane wraz z Heidi wybrały ten strój i tę fryzurę (oczywiście nie obyło się bez korony) :





Oczywiście nie próbowałam protestować. Ich reakcja mogłaby być podobna do tej Jane z rana. Słyszałam jak powoli wampiry zaczynają zjeżdżać się do pałacu. „ Niedługo wszystko się wyjaśni, poznasz przeszłość i przyszłość księżniczko słońca, księżyca i gwiazd”
- Mówiłaś coś Jane?
- Nie. Czemu pytasz? - Nie? Boże ja chyba wariuję!
-Nie, tak bez powodu, musiało mi się coś przesłyszeć. Chodźmy już.
- Tak, Aro z Haidi czekają na ciebie przy wejściu do głównej wieży. – No tak.
- Tak. – I zeszłyśmy do głównej wieży.
- Nancy, ja z Haidi wejdziemy i przywitamy gości, później zawołam ciebie. Dobrze? – Aro.
- Jasne. – Odpowiedziałam tylko. Słyszałam jak wchodzą, Aro uroczyście otworzył zjazd ( tak właściwie to bal). Przywitał wszystkich.
- Towarzyszyć mi będzie moja niezwykłą córka Anne Masen. – O, i czas na mnie. Powoli wchodziłam na salę. Czułam wzrok wszystkich gości skierowany na mnie. Wmawiałam sobie że to nie przez to jak wyglądam, tylko dlatego, że idę środkiem sali po białym dywaniku w stronę dwóch foteli na środku sali. Nie rozglądałam się. Szłam a raczej płynęłam rytmiczne wzdłuż sali docierając w końcu do Ara. Podał mi rękę i wreszcie mogłam odwrócić się tak żeby widzieć gości. Oczywiście nie myliłam się wzrok wszystkich skierowany był na mnie.
podeszła do nas grupka wampirów.
- Witaj Aro. Tak długo się nie widzieliśmy. – No tak. „starzy znajomi”.
- Witaj Carlise, Jak miło cię znowu widzieć! – Carlise? Nigdy o nim nie wspominał.
- Nam również jest miło. Och Edward jesteś – I wtedy go zobaczyłam. Boże jaki on był piękny! Po prostu idealny! – Aro, to moja żona, Eseme – Kobieta w wieku trzydziestu lat podeszła do nas. Wyglądała bardzo przyjaźnie. – Moje córki Alice i Rosaline – Dwie przeciwności. Pierwsza wyglądała bardzo ‘chochlikowato’ druga zaś była urodziwa. – I synowie Emment, Jasper i Edward – Bracia tego idealnego nie mogli się dla mnie z nim równać. Emment był umięśniony, Jasper miał liczne blizny widoczne na twarzy i dłoniach.
- Bardzo mi miło. Jestem Aro a to jest moja córka Anne. – Aro przedstawił mnie.
- Bardzo mi miło. – Uśmiechnęłam się słodko powtarzając słowa Ara.
- Wiesz Carlise, myślę że znajdziesz z Anne wspólny język. Widzisz ona też preferuje ten „wegetarianizm”.
- Bardzo się cieszę. – Jaki wegetarianizm? Spojrzałam pytająco na Ara.
- Och wybacz Anne. Chodziło mi o to że nie pijesz ludzkiej krwi.
- Ach to. Dla mnie to normalne. Nie potrafiła bym zabijać tych ludzi. – Mówiłam całkiem otwarcie.
- Musisz mieć niesamowitą samokontrolę skoro udaje ci się opanowywać chęć mordu. – Mordu? Przecież mi nawet raz przez głowę nie przeszła chęć zabicia jakiegokolwiek człowieka!
- Myli się pan. Wcale nie muszę opanowywać żądzy mordu.
- Nie rozumiem. – Wydawał się być zbity z tropu. Zauważyłam że cała jego rodzina przyglądała się i przysłuchiwała naszej rozmowie ze zdziwieniem.
- Anne jest chyba zbyt dobra aby móc skrzywdzić człowieka. Ona wręcz gardzi naszym sposobem odżywiania się. – Tak, tutaj Aro miał rację. – To trochę jak ty.
- Tak zgadza się. Muszę przyznać iż jesteś niesamowita. – No i się zaczęło.
- An jest nadzwyczajna pod każdym względem przyjacielu. Jej zdolności zadziwiają nas wszystkich. – Aro zaczął swoją regułkę. Teraz przedstawiał mu moje umiejętności i tak dalej…
- Przepraszam na moment, pójdę się czegoś napić. – Nie miałam ochoty wysłuchiwać jak to Aro się mną chwali. Poszłam w kierunku napojów.
- Pozwolisz? – No tak, Feliks. Jeden z podwładnych Ara. Czy ten wampir nigdy nie zrozumie że mi się nie podoba?
- Umm, Oczywiście. – I zaczełam z nim tańczyć. Wirowaliśmy po parkiecie. Feliks był okropny. Cały czas wpatrywał się we mnie jak w jakiś ósmy cud świata! Naszczęście utwór dobiegał już końca.
- Cudownie było móc z tobą zatańczyć, pani. – Bla, bla, bla…Koleś ma chyba obsesję!
- Tak. Teraz przepraszam. – Może i nie byłam zbyt miła, ale gościu był już zbyt nachalny. Poszłam w kierunku napoi .
- Nie przepadasz za nim? – Odwróciłam się i… i moim oczom ukazał się Edward!
- Witaj, Edwardzie. Nie, nie za bardzo. Jest zbyt natrętny. – Zaśmiał się tylko melodyjnie.
- Czy jeśli i ja poproszę cię do tańca, również uznasz mnie za natrętnego? – Poprosił mnie do tańca! Naprawdę poprosił! No tak, ale taki wampir na pewno ma już dziewczynę, albo nawet żonę!
- To zależy od ciebie. Niemniej jednak uważam że twoja dzisiejsza towarzyszka może nie być tym tańcem zadowolona. – Przy mnie nie jedna wampirzyca nabawiła się kompleksów! Znów się zaśmiał takim melodyjnym śmiechem!
- Nie mam partnerki na dziś wieczór, pani. – To chyba mój szczęśliwy dzień! No ale tą panią mógłby sobie darować.
- Mów mi Anne. – To dużo lepiej. Pani to mówi do mnie służba i Feliks. Brr…. natrętny Feliks się zbliża!
- An, tutaj jesteś. Zatańczymy? – O ho! I się zaczęło.
- Może innym razem Feliksie, ktoś już cię uprzedził. – Popatrzyłam znacząco na Edwarda. Chyba zrozumiał o co mi chodzi. Podał mi rękę i weszliśmy na parkiet. Popłynęły pierwsze nuty piosenki. Po chwili dołączył do nich mój głos. . Wirowaliśmy w rytmie utworu. Po raz pierwszy odkąd pamiętam czułam się szczęśliwa.


(Edward)

Minął kolejny miesiąc. Grudzień dobiega końca. A ja siedzę sobie w szkolnej ławce i mam już dość tego mojego pseudo życia. Dzwonek. Koniec lekcji. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Dzień jak co dzień nudny i szary.
- Dzieci, musimy porozmawiać. „Ty też Edwardzie”. – Carlise zwołuje naradę? Wszyscy weszliśmy do jadalni. Jedynym jej zastosowaniem były właśnie takie narady. W końcu cała rodzina żywiła się poza domem.
- Widzicie zostaliśmy zaproszeni do Volterry na taki zjazd wampirów. Całość odbywa się jutro w zamku w Volterze. – Volturi?
- Czyli mamy wyszykować się na bankiet w zaledwie jeden dzień?! – Alice oczywiście w pośpiechu układała sobie w głowie kreację dla całej rodziny.
- A co Alice, nie wyrobisz się? – Emment zaśmiał się donośnie.
- To nie jest śmieszne Em! – Popatrzyłem na Carlisa błagająco. „Niestety Edwardzie, będziemy się tam musieli stawić w pełnym składzie”
- Na bankiecie pojawi się także przybrana córka Ara. „ Słyszałem że jest niesamowicie utalentowana”.
- Ładna? – Rose dała Emmentowi sójkę w bok.
- A co ci do teko? – syknęła. Carlise zaśmiał się.
- Podobno najpiękniejsza istota na świecie. – Carlise.
- No to warto przyjść. – Emment znów oberwał.
- Jeszcze jedno słowo i noce spędzasz na kanapie Em! – Rose.
- Skarbie nie obrażaj się. Ja tak tylko. – I teraz będzie ją przepraszał. Alice pognała dobierać stroje. Do rana siedziała nad samym wyborem! Kiedy skończyła rzuciła nam garnitury i poszła do Rose. Po piętnastu minutach stały już ubrane na dole.
- To możemy już ruszać. – I pojechaliśmy na lotnisko. Podróż do Volterry zajęła nam czas do piątej. Wszystko tak jakoś zleciało.
- To Volterra moi drodzy. – Carlise poprowadził nas do środka.
- Witaj Carlise, zaprowadzę was.
- Witaj Marku, długo się nie widzieliśmy.
- Masz rację, jakieś sto lat. – No świetnie. Ale przynajmniej ja nie muszę się udzielać. Weszliśmy do ogromnej komnaty w jednej z wierz. W środku była już spora grupka wampirów. Nawet nie zwrócili na nas uwagi. Wszystkich myśli pałętały się wokół tej całej córki Ara.
- Witam wszystkich na naszym zjeździe. Towarzyszyć mi będzie moja niezwykła córka Anne Masen. – I wtedy ją zobaczyłem. Miała na sobie piękną czerwoną suknię. Jej włosy delikatnie spięte na górze opadały na plecy. Miała wręcz anielską twarz. Płynęła uśmiechnięta w stronę Ara. Carlise nie żartował mówiąc że to najpiękniejsza istota na świecie. Kiedy tak się w nią wpatrywałem nie zauważyłem nawet jak Carlise z rodziną podchodzą do nich. Wymienili już uprzejmości. Jej głos był niewyobrażalnie piękny! Podszedłem do nich.
- Nam również jest miło. Och Edward jesteś. – Zauważyłem że spogląda w moją stronę. Nasze oczy się spotkały. Jej złote tęczówki były takie piękne! Zaraz, zaraz złote? Nie piła krwi ludzkiej? Słyszałem jak Carlise przedstawia nas. Kiedy wymówił moje imię ucałowałem tylko delikatnie jej dłoń. Była gładka jak jedwab. Nie była jeszcze delikatniejsza. Takiej skóry nie ma żaden wampir!
-Bardzo mi miło. Jestem Aro a to jest moja córka Anne. – Aro przedstawił się.
- Bardzo mi miło. –Ach i ten jej głos! I uśmiech.
- Wiesz Carlise, myślę że znajdziesz z Anne wspólny język. Widzisz ona też preferuje ten „wegetarianizm”. – Czyli jednak miałem rację. Nie zabijała ludzi. Dziwne tylko dlaczego Aro jej nie przekonał do swojej diety.
- Bardzo się cieszę. – „ Pierwszy wampir, który sam tak jak ja przeszedł na inną dietę. Ciekawe co nią kierowało? Sam chciałem to wiedzieć. Spróbowałem zajrzeć w jej umysł. Nic, zupełna pustka! Widziałem jak wymienia z Arem zdezorientowane spojrzenia.
- Och wybacz Anne. Chodziło mi o to że nie pijesz ludzkiej krwi.- Rzeczywiście mogła nie spotkać się z tym określeniem.
- Ach to. Dla mnie to normalne. Nie potrafiła bym zabijać tych ludzi.- No tak. Ja potrafiłem. Ona jest taka dobra.. Po prostu idealna!
- Musisz mieć niesamowitą samokontrolę skoro udaje ci się opanowywać chęć mordu. – „ Ja miałem z tym niemały problem”.
- Myli się pan. Wcale nie muszę opanowywać żądzy mordu. – Że co? „ Nie?”
- Nie rozumiem. – Carlise mówił to co myślał. Ja tak jak i reszta rodziny wpatrywaliśmy się w nią z osłupieniem. Wejrzałem w umysł Ara. Już udzielał nam odpowiedzi.
- Anne jest chyba zbyt dobra aby móc skrzywdzić człowieka. Ona wręcz gardzi naszym sposobem odżywiania się. To trochę jak ty. – Tak, zgadza się. Carlise nie nawiedzi jego metod.
- Tak zgadza się. Muszę przyznać iż jesteś niesamowita.- Tutaj się z nim zgodzę.
- Przepraszam na moment, pójdę się czegoś napić. – Widziałem jak znika mi z oczu w tłumie.
- Zapewne zauważyłeś Edwardzie iż nie można jej zajrzeć do głowy? – Aro zadał mi pytanie retoryczne. Pokiwałem głową twierdząco. – Przede mną też się blokuje. Mówi że to jej głowa i tylko ona ma tam prawo wstępu. Jest niesamowita, potrafi po prostu wszystko. – Rzeczywiście istota idealna. –Tylko jest bardzo delikatna jak na wampira. Ale te jej zdolności są niesamowite.- Tak, nic dziwnego że ma ją za swoją córkę. Jego cała armia przy niej to pryszcz. Zauważyłem jak tańczy z jakimś wampirem. Jego myśli nie były zrozumiałe. Ciągle się w nich nią zachwycał. Ale ona chyba się tak nie cieszyła. Spodobało mi się to. Odeszła pod pretekstem pragnienia od niego. Ne mogłem się powstrzymać.
- Nie przepadasz za nim?- To pytanie mnie nurtowało najbardziej.
- Witaj, Edwardzie. Nie, nie za bardzo. Jest zbyt natrętny. – No cóż, ja chyba też byłem.Ale to i tak mnie rozśmieszyło.
- Czy jeśli i ja poproszę cię do tańca, również uznasz mnie za natrętnego? – Pewnie tak. Odpowiedziałem sobie w myślach
- To zależy od ciebie. Niemniej jednak uważam że twoja dzisiejsza towarzyszka może nie być tym tańcem zadowolona. – Towarzyszka? Przecież ja jestem sam!
- Nie mam partnerki na dziś wieczór, pani. – Poza tym powinna już zauważyć że każdy wampir bez względu na to czy kogoś ma czy nie chciałby z nią zatańczyć.
- Mów mi Anne. – Anne? Zaraz, przecież to jej imię! No tak, chyba naprawdę nie kontaktuję. Podszedł do nas ten jej partner do tańca. W głowie miał tylko ją.
- Ann, tutaj jesteś. Zatańczymy?
- Może innym razem Feliksie, ktoś już cię uprzedził. – Spojrzała na mnie znacząco. Czyli naprawdę nie lubiła gościa. Podałem jej rękę i wyszliśmy na parkiet. Popłynęły pierwsze nuty piosenki. Po chwili zaczęła śpiewać. jej głos był piękny. Wszystkie te moje smutki, to uczucie pustki zniknęło. Byłem niewyobrażalnie szczęśliwy mogąc tak prowadzić ją po parkiecie. Utwór się skończył a ona ciągle koło mnie stała. Nie uciekła jak wtedy od Feliksa. Słyszałem myśli mojego rodzeństwa. Rose i Alice oczywiście od razu chciały porozmawiać z Ann. Ja jednak nie zamierzałem ( oczywiście jeśli tylko się zgodzi) odstępować jej dziś wieczór na krok.
- Anne, Demetri wrócił! – Demetri?
- Och wybacz Edwardzie, to jest Jane. Jane to Edward.
- Miło mi. – Odpowiedziałem.
- Mi również. O! Idzie tutaj! – Ku nam szedł dość umięśniony ( ale i tak mniej od Emmnta) wampir.
- Hej mała, i jak w końcu jakiemuś wampirowi udało się cię poderwać?- Demetri.
- Tylko to cię ciekawi? I w cale nie jestem mała! – podobało mi się to. Nie wyglądał na jej chłopaka. Bardziej zachowywał się jak brat. Myślał też bardziej jak brat. Chyba cieszyła się z jego powrotu. Po chwili jednak odszedł i zostawił nas samych. Tak, na pewno traktował ją raczej jak siostrę. Wtedy stała się jakby nieobecna.
- Aro chce ze mną porozmawiać. – Że co?
- Skąd wiesz?
- Telepatia. – I już jej nie było. Zupełnie jakby się tam teleportowała. Te jej zdolności. Jest ideałem. A ja się w niej zakochałem. W córce rodziny królewskiej. W aniele.
.......................................................................
Kontynuacja niedługo a w międzyczasie czekam na komentarze.:)))

23 komentarze:

  1. ten rozdział wyszedł Ci naprawdę super. bardzo mi się podoba. szkoda tylko, że na Ann wybrałąś Hilary, bo nie za bardzo za nią przepadam, ale w końcu liczy się treść. Pisz szybko następną część, takiej samej długości ; >
    ( ksiezyc-w-nowiu-moja-historia.blog.onet.pl )

    Ps. U mnie nowa notka ; >

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu boskie mam nadzieje że szybko dodasz nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chyba fiknę zaraz...
    czy oni sie kiedys dowiedzą co zrobił Aro?? i co wtedy będzie z tymi "nowymi" znajomymi Anne?
    a to, ze teraz czują coś do siebie nie spowoduje, żw wróci im pamięc??
    Buziole Wiola88

    OdpowiedzUsuń
  4. Extraaaa. ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudnie xDDDD
    niewytrzymam do nowej notki ;/
    pisz szybko ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze mam jedno pytańko :
    co z jej wisiorkiem? bo tam jest Edrawd przecież xDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawy rozdzial mam nadzieje ze w nastepnym annie przypomni sobie wszystko,a wlasnie przeciesz ona mogla wszystko to dlaczego nie urzyla daru zeby zobaczyc przeszlosc??

    an_eczkaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo, brawo, widzę, że wzięłaś sobie moje pogróżki do serca, skoro taki długi =)
    Oczywiście świetny. A co do ojego poprzedniego komentarza, to masz od teraz 3 dni na wyjaśnienie, czyli do niedzieli o 18.00
    I spróbuj tak nie zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko w swoim czasie. Co do wisiorka, znów się otworzy jak jej powie że ją kocha (tak jak wcześniej). A co do jej zdolności, to na raźie mówię wam tylko że próbowała się tego tak dowiedzieć ale jej się to nie udało. Później wyjaśni się dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojoj to się porobiło. Ale Edward się zakochał i Ann pewnie też. Ale tak szczerze to on wogule nie przestał jej kochać tak jak ona jego tylko ta Haidi im wymazała pamięć. Ale ja wierze, ze wszystko się ułoży;)) No to pisz szybko nową nocie buźka;*;*
    (zmierzch-trochu-inna-historia)
    (edward-cullen-history)
    (milosc-droge-zna-story)
    Mały wampirek

    OdpowiedzUsuń
  11. NN [25] na www.edwardcullenija-mojahistoria.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. hey siostro :* wybacz, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam komputera... rozdziały zabujcze... tak sie w ciągnęłam, że nawet nie wiem kiedy przeczytałam trzy notki :) bardzi jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy dalej :) pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie weim dlacego nie ma tu mojego komentarza, a precież go pisałam...
    nieważne!
    Rodziałą super!

    Ps.praszam na 20rodiał na www.szffajcaria.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuje za miłe słowa!
    Momentalnie mi humor poprawiłas :)

    Podrawiam! :-*

    OdpowiedzUsuń
  15. zapraszam na mojego bloga m.in o Edwardzie Cullenie xDD
    http://opowiadanie-sandra-michael.blogspot.com/search?q=

    OdpowiedzUsuń
  16. na www.anemonia.blog.onet.pl nowy rozdział "nowonarodzona" !!!
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wpadam jak Volturi - żeby się dowiedzieć, czy dostosowałaś się do mojego zalecenia. Wchodzę wesolutka, a tu... kiszka. Pamiętaj, że masz czas do 18:00
    Czas ucieka....
    Tik tak tik tak tik tak....

    OdpowiedzUsuń
  18. O Bosz.. jaki dlugi ! he bosko ! pisz szybko next ! ;] czekam

    OdpowiedzUsuń
  19. NN na www.edwardcullenija-mojahistoria.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Nowa notka pojawi się niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  21. zawalisty ten nowy rozdzial aby tak dalej:) ej jak mozesz to dodaj mnie do twoich linkow i ja ciebie tez dodam do moich linkow:) http://klaudia-edward.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  22. EJ! Ja tu wchodzę, zadowolona, że sobie poczytam, bo obiecałaś, a tu figa z makiem!
    Wytłumacz się, czemu nie dodałaś, albo czeka cię więzienie, bez sprawy w sądzie (najlepiej na moim blogu o Alice)!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. NN na www.edwardcullenija-mojahistoria.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Edward&Anne Story

Anne Cullen(Anne Masen) jest główną bohaterką mojego bloga. Jest wyjątkowa....A szczegółów dowiecie się z opowiadania. Miłego czytania:))