sobota, 25 lipca 2009

(24) Ucieczka

Dodaję wcześniej. A co mi tam!
Dzisiaj trochę dłuższy. Miłego czytania!
....................................................................................
(Z punktu Anne)

On wyjechał, a ze mną było z dnia na dzień coraz gorzej. Dodatkowo nurtowało mnie zachowanie Ara. Ciągle uważnie mi się przyglądał, jak gdyby chciał się upewni czy się czegoś nie domyślam. Prawdą było, że nasza ostatnia rozmowa nie dawała mi spokoju. W mojej głowie ciągle wirowało to jego niedokończone zdanie. Tyle pytań cisnęło mi się do głowy pod wpływem jednej wypowiedzi. Dlaczego przerwał? Co chciał powiedzie? Co przede mną ukrywa? Jeśli tak to czy ma więcej tajemnic? Te i wiele innych pozostawały bez odpowiedzi. Próbowałam zagadać o to Kajusza, ale ten zwinnie wywiną się od odpowiedzi mówiąc że nie wie o czym mówię. Ale to tylko potwierdziło moje podejrzenia dotyczące ich tajemnicy. Aro oczywiście również niemiał zamiaru szczerze mi odpowiedzieć. Poczułam się wręcz zdradzona. W tej sytuacji wczytywałam się w ich myśli. Było to jednak bezskuteczne. Przynajmniej na razie. Ich myśli było zbyt wiele, w końcu gromadzili je przez tysiąclecia, a ja sama nie wiedziałam czego powinnam szukać. Może gdybym miała większe doświadczenie z moimi zdolnościami poradziłabym sobie z tym wszystkim o wiele sprawniej. Z każdym dniem dowiadywałam się coraz więcej, miałam rację, te moje zdolności rozwijały się z czasem, ale w zawrotnym tempie. Intuicja podpowiadała mi, że zbliżam się do poznania prawdy, Jakby tego było mało od kilku dnie nie widziałam Demetriego. Czyżby on też zaczął mnie unikać? Od dwóch tygodni w pałacu niebyło Kajusza i Marka, Aro mówił iż wybrali się na "misję" do Ameryki Południowej. Ale nie zajęło by im to aż tyle czasu. Nie im. Wszyscy inni również nie widywali się ze mną zbyt często. Jedynie sam Aro towarzyszył mi w ciągu dnia - w nocy sypiałam- i przy posiłkach. Jednak był bardzo wybiórczy w tym co mówi bojąc się jakby, że mogę wywnioskować coś z samego tonu jego głosu. Znalazłam sobie pewne wytłumaczenie tej całej szopki jaka miała miejsce w Volterze. Przede wszystkim, wszyscy wiedzieli o czymś, o czym ja nie miałam pojęcia i najwyraźniej bali się, że dowiem się co to jest. Wiedzieli, i dlatego unikali mnie w obawie, iż mogę się czegoś domyśli. Jedynie Aro miał mnie " pilnować" i nadzorować moje zachowanie. Czułam się jak w klatce, chociaż nikt nie zmuszał mnie do pozostawania całe dnie w pałacu. Ale musiałam przedzierać się przez myśli ojca. Tak, tak go postrzegałam. To wszystko było niczym genialny spisek. Aro najlepiej potrafił coś zatajać, i choć mogłam przeglądać jego umysł, to, to czego szukałam mogło być ukryte gdzieś w głębi jego błyskotliwego umysłu. Jak szukanie igły w stogu siana, tyle że nie wiadomo którym. Pomyślałam.
Dzisiejszy dzień nie różnił się niczym od poprzednim w ostatnim miesiącu. Aro, jego umysł przestudiowałam już w 80 % i wciąż nie natrafiłam na nic co dotyczyło mnie, z czego bym nie wiedziała. Oczywiście Volterra była pusta (czyt. Nie było tam wampirów) i moim jedynym towarzyszem był Aro. Nie wiem czemu, może dlatego, że wszystko zaczęło się od ich wyjazdu, Albo dlatego, iż poczułam iż łączy mnie niesamowita więź z jednym z członków tej wegetariańskiej rodziny, ale wydawało mi się że to całe zamieszanie i Culenowie mają ze sobą coś wspólnego. Nie wiedziałam co. Prawdopodobnie miał mi to uświadomi ten ukrywany przez Aro fakt. To powodowało, że moja determinacja do osiągnięcia celu była jeszcze większa. A może po prostu byłam zbytnio zaślepiona tamtym chłopakiem? Może to było powodem dla którego wszędzie widziałam intrygi i szachrajstwa? Może mi po prostu odwaliło? Może Aro niczego nie ukrywał, Kajusz i Marek rzeczywiście pojechali spełnić swój obowiązek, a cała reszta mnie nie unikała?! Mylisz się. Nigdy nie wolno ci zwątpić w swoją intuicję. Nie daj się okłamywać...
- Mówiłeś coś Aro? - Ciągle czytałam mu w myślach więc nie musiałam czekać na jego przecząca odpowiedź.
- Pójdę już do siebie, czuję się taka zaspana powinnam już zasnąć. - Wiedziałam, że jeżeli chodziło o moje potrzeby, czegokolwiek bym potrzebowała miało być mi dane. Taką zasadą kierował się Aro. Jednak wcale nie byłam jeszcze zmęczona. Chociaż omamy słuchowe nie świadczyły o poczytalności umysłu...
- Anne! Chodź ze mną na wieżę! Szybko, musisz się pospieszyć! - ten głos był mi znajomy.
- Demetri? - zdołałam wykrztusi jedynie jego imię. Wrócił? Och, ile ja mam do niego pytań! - Musimy.. - przerwał mi w pół słowa.
- Cii...Na razie podążaj tylko za moim głosem na wieżę. Nie zadawaj zbędnych pytań. Za chwilę wszystko ci wytłumaczę. Zaufaj mi i chodź - Co miałam zrobi? Jeszcze kilka tygodni temu był moim najlepszym przyjacielem, wręcz bratem. Poszłam wiec za jego głosem. Czekał na mnie na szczycie wieży.
- Och, Demetri! -- Rzuciłam mu się na szyje. Dopiero po chwili oderwałam się od niego.
- Też miło mi cię znowu widzieć mała. - Powiedział to z dziwnym bladym półuśmiechem. A co z moim wiecznie żartobliwym Demetrim?
- Co się stało? Czemu tak długo cię nie było? Wszystko w porządku? - Zaczęłam zasypywać go masą pytań nie czekając na odpowiedzi. Wiedziałam, że każde z nich będzie doskonale pamiętał przy odpowiedzi, a ja nie potrafiłam zmusic się do czekania.
- Najpierw muszę cię przeprosić. - A niby za co? Moje pytanie było chyba wypisane na mojej twarzy.
- Kiedy ci wszystko wyjaśnię, nie jestem pewny czy będziesz chciała mnie znać. - Postanowiłam słucha dalej, nie odpowiadając na ten komentarz. - Widzisz, jest cos o czym nie wiesz. - A jednak! - Chodzi, chodzi o twoje pojawienie się w Volterze. - W Volterze? Czyli kwestia z Cullenami to nieporozumienie... - Wcale nie mieszkałaś tu przed przemianą. Nie byłaś umierająca, kiedy Aro cię przemieniał. Miałaś by czymś w rodzaju niezawodnej broni. Wszystko poszłoby po jego myśli, gdyby nie to, że zaczął się do ciebie przywiązywać. Jak do córki. Coraz trudniej było nam wszystkim ukrywać wszystko przed tobą w tajemnicy. I wtedy pojawili się Cullenowie. Nie wiem do końca jaki mają związek z tobą, ale wtedy z samego zachowania Ara można było wywnioskować, że martwi się twoją reakcja. Bał się, że jeżeli się dowiesz tego od kogoś z zewnątrz możesz go znienawidzić i opuścić Volterrę.
- Jeśli dowiem się czego? - Tyle rewelacji na raz! Tyle pytań, na które dostałam odpowiedzi, a zarazem tyle nowych!
- Tego co ci zrobili. Anne, nie zastanawiałaś się może dlaczego nic nie pamiętasz? - Oczywiście, że tak. Ale to było jedno z pierwszych rzeczy o jakich dowiedziałam się od Ara.- No tak, przecież według oficjalnej wersji straciłaś pamięć w wyniku wypadku. Na prawdę było inaczej. Nie było wypadku. Wiem tylko, ze Haidi wymazała ci przeszłość abyś uwierzyła w ich historyjkę. Nie znam szczegółów, nic nie wiem o twojej przeszłości. Wybacz, przez ostatni miesiąc starałem się czegoś dowiedzieć, ale najwyraźniej dokładnie pozbyli się wszelkich dowodów. Ale jednego jestem pewien, twoja przeszłośc ma coś wspólnego z Cullenami, i wydaje mi się, że są oni jedynymi od których możesz dowiedzieć się prawdy. - Przetworzyłam sobie to wszystko w ułamek sekundy. Kłamał, wszyscy kłamali.
- Oszukałeś mnie? Jak mogłeś Demetri?
- Wybacz. Aro nie przewidział iż możemy się tak z tobą zżyć. Że sam cię pokocha. Ale teraz musisz mnie wysłuchać i zaufa mi. Dobrze? - Jak mogłam się na niego gniewać? W końcu to on wyznał mi prawdę.
- Dobrze.
- Pomyślałem, że chciałabyś dowiedzieć się czegoś o sobie. Porozmawiać z Cullenami. Załatwiłem ci dom na obrzeżach Forks.
- Forks? - Ta nazwa niewiele mi mówiła.
- Tam mieszkają Cullenowie. Pomyślałem, że chciałabyś pożyć trochę jak normalna nastolatka. Zapisałem cię tam do szkoły, na wszelki wypadek, gdybyś miała zostać tam dłużej niż jeden dzień.
- Przecież w szkole mają bardzo niski zakres nauczania. Będę się nudziła.
- To kamuflaż. Ale wracając do tematu, zawiozę cię dzisiaj na lotnisko i polecisz do Seattle. Tam będzie na ciebie czekał szofer, który odwiezie cię pod sam dom. Ja nie mogę z tobą jechać. Przykro mi. - To było strasznie dziwne, takie inne. Chodzenie do szkoły, lotnisko. Nie posługiwałam się samolotami, nie były mi potrzebne. Mogłam w każdej chwili być tam gdzie chciałam bez ograniczeń. Ale zgrywanie pozorów i normalne zachowanie. Właśnie.
- A Jak ma się zachowywać?
- Tak jak wszyscy inni. Nie powinnaś mieć problemów. - Tu miał racje. Łatwo przychodziła mi nauka.
- Dlaczego to dla mnie zrobiłeś? Ryzykujesz, Aro..
- Jesteś jak siostra. Nie mogłem patrzeć na to jaka jesteś tutaj nieszczęśliwa. - Tak, zdecydowanie cieszyłam się z tego jak mnie postrzega.
- Kiedy dowiem się wszystkiego, odwiedzę cię.
- Trzymam cię za słowo mała. - Uśmiechnął się delikatnie. - Musimy już jechać, zaraz masz samolot.
- Nie mogę dostać się tam w swój sposób?
- nie, no coś ty! Wiesz ile musiałem da kasy takiemu facetowi, żeby dobrowolnie oddał ci swój bilet? - Wiedziałam, że to ten najmniej istotny powód. - Co do pieniędzy, musisz trochę mieć przy sobie. - Tym nie musiałam się przejmować. Miałam już kilkanaście pełnych kont, wystarczyło wyciągną tylko z komnaty lśniące karty.
- Zaraz je wezmę. Czy jest coś jeszcze co jest mi niezbędne?
- Tak właściwie, to chyba powinnaś założy na siebie inne ubrania. W tych Kliknij będziesz się za bardzo wyróżniać. - Miałam na sobie długą satynową suknię.
- Jakieś pomysły?
- W Forks czeka na ciebie pełna szafa najnowszych trendów sezonu, w nich nie powinnaś się wyróżniać, ale na podróż też powinnaś założyć coś bardziej... młodzieżowego. Po drodze wstąpiłem do takiego jednego centrum, i pewna kobieta poleciła mi to . Chyba nie powinnaś się w tym tak strasznie wyróżniać.
- Dzięki, pomyślałeś o wszystkim.
- Czyli nie jesteś już zła? - Tak
-- Jasne, że nie. To jedziemy na to lotnisko? - W mgnieniu oka stałam już we wcześniej trzymanych przez niego ciuchach.
- Pewnie. Mam już wszystko.
Wsiadłam w samolot. Czekała mnie teraz kilkugodzinna podróż w miejsce gdzie być może miałam dowiedzieć się prawdy. Forks – Cel mojej podróży.

(Z punktu widzenia Edwarda)

Dolecieliśmy do domu. Naszą nieobecność w szkole usprawiedliwiliśmy wyjazdem do znajomych rodziny. Po raz pierwszy nie było w tym aluzji. Szkoła niczym się nie zmieniła, jak zwykle ten sam nudny materiał powtarzany przez nas od tylu lat. Moje myśli ciągle były w Volterze. Cały czas zastanawiałem się nad tak prozaicznymi rzeczami jak co może w tej chwili robić. Było to dla mnie czymś nowym, nigdy nie skupiałem na kimś tyle uwagi. Było to do mnie nie podobne. Ale ona miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało. I nie była to bynajmniej jej wyjątkowość dostrzegana przez innych, było to coś więcej.

Miesiąc później…

W szkole od dłuższego czasu wszyscy mówili o tej nowej. Nikt nie wiedział jak ma się nazywać, i nie do końca wiedzieli skąd pochodzi ani dlaczego się przeprowadza.
- Mówię wam, to ma być jakaś włoska księżniczka! Wykupiła tę nową posiadłość na obrzeżach Forks, i jutro się tu przeprowadza. – Doszedł do mnie fragment rozmowy Mikea i jego paczki. Hmm, z Włoch? Księżniczka? Tylko jedna taka przychodziła mi do głowy.
- A to niby czemu miałaby się wyprowadzać ze słonecznej Italii do takiej zachmurzonej mieścinki jak Forks?!
- Nie mam pojęcia, ale musi być cholernie bogata, wiesz ile ta posiadłość musiała kosztować? Nie mówiąc już o tych wszystkich samochodach transporterowych jakie tam podjeżdżały z jej bagażem. Widziałem jak z jednego wyprowadzali nowiutkie Lamborghini!
- No coś ty?! – Nawet jeżeli to nie moja piękność z Volterry, i tak powinna swoim pojawieniem się wzbudzić niezłe zainteresowanie. W Forks nawet szara myszka byłaby atrakcją, a co dopiero włoska Princess*. Nie ma co, kimkolwiek jest, będzie miała pełno wielbicieli…
* Chodzi o księżniczkę ;P
...................................................................................
I jak? Czekam na opinię w komentarzach !!

7 komentarzy:

  1. super rozdizalik :) w końcu uciekła od Aro. ale jestem ciekawa co dalej... pozdrawiam i dawa jszybko nexta [another-story-twilight],
    divine

    OdpowiedzUsuń
  2. No i widzę dżampreza się rozkręca. Ciekawe co Anne zrobi jak juz się wszystkiego dowie. Co zrobią Volturi i Cullen'owie?? Czekam na nexta buźka;*;*
    Mały wampirek

    OdpowiedzUsuń
  3. super ja też założyłam bloga www.gabriel-and-vannessa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. super ;D. Cieszę się, że Anne w końcu się chociaż czegoś dowiedziała. Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna notka, Demetri jako jedyny postąpił uczciwie oczywiście czekam na next
    an_eczkaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział...i chyba logiczne,że ten jest fajny nic dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko dla odważnych!

    Należysz do osób odważnych?
    Nie boisz się krytyki?

    Jeżeli odpowiedziałaś: TAK! Możesz śmiało się zgłaszać
    [ votowcy.blog.onet.pl ].
    Oceny szczere i jak najbardziej prawdziwe.
    Bo przecież "Do czego służy pisarz, jeżeli nie do burzenia literatury?"

    OdpowiedzUsuń

Edward&Anne Story

Anne Cullen(Anne Masen) jest główną bohaterką mojego bloga. Jest wyjątkowa....A szczegółów dowiecie się z opowiadania. Miłego czytania:))